Od Nowego Roku zaczęłam tkać rzeczy, które będą sprzedawane na ludowych jarmarkach. Namówiła mnie do tego koleżanka, która twierdzi, że powinnam wystawiać swoje prace i sprzedawać. Uważa, że są ludzie, którym będzie się podobało moje tkactwo i będą kupować moje prace. W końcu to ona mnie znalazła mnie w internecie, właśnie dzięki mojej odmienności w tkaniu i oryginalności. Dałam się namówić i teraz czeka mnie ogrom pracy, jak mówi moja przyszła synowa "hard work" i trzyma za mnie kciuki. Ona też uważa moje prace za piękne i oryginalne, a będąc u mnie na Święta Bożego Narodzenia wzięła mój ostatni szal, bo jest śliczny. Nawiasem mówiąc, gdy zdejmowałam go z krosna, od razu pomyślałam o niej i byłam pewna, że mi go zabierze przy nadarzającej się okazji. Cieszę się, że moim dzieciom podoba się to, co tkam.
Na zdjęciu jest początek szala ze wzorem inspirowanym na pereborach nadbużańskich i włodawskich. Na zdjęciach poniżej jest gotowy szal.