Pierwsze wirowanie. WIEDŹMA Z AGATÓW
Wiedźma przysporzyła mi wiele problemów, z tego względu, że kupiłam za lekkie wrzeciono. Dla osoby, która uczy się prząść na wrzecionie, dobry sprzęt jest konieczny, żeby od razu nauczyć się odpowiednich ruchów. To wrzeciono nie jest na moją rękę. Od dzisiaj zaczynam prząść wrzecionami Kromskiego.
W ramach nauki przędzenia wykonałam ostatnio wirowania poczwórne, czyli skręciłam ze sobą 4 nitki w różnych kolorach. Taki melanż, który wykorzystam do poncza. Dobierając kolory, nie zwracałam uwagi na to, czy pasują do siebie czy nie. I dzięki temu otrzymałam ciekawe zestawienie barw. Kontrastowe podejście do tematu przędzenia mi odpowiada. Zapewne też nieźle wyjdzie w materiale.
Drugie wirowanie: ZOEY
Czas na zdjęcia nowej przędzy, którą właśnie zdjęłam z wrzeciona Kromskiego. Wełna to zgrzeblony merynos w kilku kolorach. Powstała piękna mieszanka barw, która mnie zachwyca. Wełna będzie wykorzystana w kurtce wełnianej She's on Fire.
To wirowanie będzie dłuższe niż poprzednie. Wykorzystam tu 500 g wełny w naturalnych kolorach. Będą to wełna szkocka, irlandzka i południowo-amerykańska. Przędzenie z lanoliną jest ekscytujące. Zapach owcy wokół, delikatny, ale zapach, nie coś innego. Podoba mi się takie przędzenie, wełna gładko przechodzi przez palce i mam wrażenie, że łatwiej mi się przędzie, szybciej, włókno wychodzi równiejsze, jednakowej grubości, oczywiście chwilami zdarza mi się popłynąć z myślami i mam wełnę artystyczną, i w gruncie rzeczy o to chodzi, jednak doznania przy przędzeniu tych wełen są budujące. Wełna będzie przeznaczona na kurtkę o tej samej nazwie.