Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podział wełny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podział wełny. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 września 2019

Czysta, żywa wełna prosto od owcy. Część 1. Runo.

To taki wątek, w którym chcę zawrzeć jak najwięcej informacji o wełnie, przędzeniu i tkactwie.

Runo
Wełna, którą dzisiaj kupujemy w sklepach, przeznaczoną do przędzenia czy do tkania, oraz innych robótek ręcznych, jest mocno namaszczona rozwojem przemysłowym, ekonomią rynku. W zasadzie nie mamy większego wyboru. Jest to wełna raczej droga, w cenie od 180 - 190 zł za kilogram (wełny importowane). Oczywiście możemy poszukać takiego sklepu, który oferuje polską wełnę ręcznie obrabianą. Jednak z moich doświadczeń wynika, że jest to głównie wełna w naturalnych kolorach, nie farbowana, choć przyznam stosunkowo tania. Ta ręcznie farbowana jest już dużo droższa. Mimo to, taka wełna jest w moim zainteresowaniu, ponieważ chcę w swojej pracy tkackiej stosować głównie wełnę polską poddawaną naturalnej obróbce. Wyjątek robię dla wełny estońskiej i łotewskiej. Ta ostania ma jeszcze lanolinę. Taki sobie obrałam cel. W grę wchodzi także jedwab i bawełna, len, konopie. Tu jednak nie mam dużego wyboru i część tych przędz ze względu na jakość i cenę kupuję w zagranicznych sklepach internetowych, bo nawet z kosztem przesyłki wychodzi mi taniej niż w polskich sklepach. 
Tkam i przędzę na wrzecionie, może z czasem dorobię się kołowrotka. Wrzeciono jednak będzie podstawowym narzędziem do przędzenia, a to z tego względu, że praca na nim nie powoduje drobnych uszkodzeń wełny, ponieważ nie ma ona z nim styczności. Natomiast w kołowrotku nitka wełny ociera się o narzędzie, co może właśnie powodować te uszkodzenia. Nie zmienia to faktu, że kołowrotek mi się marzy. 
Jednak najpierw zastanówmy się co robiono z pozyskanym runem po strzyżeniu, czemu takie runo miało służyć? Co zawiera takie runo? Jaki ma zapach?

Po pierwsze takie runo prosto od owcy, mówiąc delikatnie, pachnie inaczej. Jednak jeśli ktoś woli ten zapach nazwać dosadnie, to napiszę, że śmierdzi. Razem ze swoim psem pasę owieczki i powiem szczerze, ja nic nie czuję, mnie nic nie śmierdzi. Dla mnie jest to zapach owiec, jeśli w ogóle go poczuję. 
No dobrze, ale dlaczego runo ma ten specyficzny zapach? A to dlatego, że poza wełną zawiera mnóstwo innych rzeczy, które są charakterystyczne dla owiec, ze względu na ich miejsce życia, pasienia, ale też zależne od hodowcy, jak dba o swoje owce. A wiec do rzeczy, co znajdziemy w runie?

Przede wszystkim tłuszczopot. To naturalny składnik owczego runa. W jego skład wchodzi wydzielany przez skórę  "tłuszcz" - wosk i pot. Wosk jest mieszaniną estrów kwasów tłuszczowych i steroli, znaną jako lanolinę. W zależności od tego, czy tłuszczopot zawiera składniki lepiej lub gorzej topliwe, jest twardy lub nie. Twardy tłuszczopot zawiera więcej tych gorzej topliwych i mocniej skleja włosy, utrudnia przędzenie tym osobom, które przędzą runo w tłuszczu. Pot (oprócz wody zawiera głównie mocznik, sole mineralne i kwasy organiczne) bywa także różna i różny też bywa jego procentowy stosunek do frakcji tłuszczowej.
Możemy się domyślać, że taka mieszanina na ciele owcy w ciepłych i wilgotnych warunkach wydziela specyficzny zapach. Zapach niezależny od poziomu higieny w hodowli, bo tłuszczopot to naturalnie powstająca wydzielina, niezbędna dla zdrowia owcy, daje wodoodporność okrywie i natłuszcza skórę. Zapach ten ma także różną intensywność w zależności od rasy i samej owcy. I choć zawartość tłuszczopotu w runie jest najwyższa u ras kulturalnych, aż do 50% wagi runa u merynosów, to siła zapachu jest większa u owiec prymitywnych i dojrzałych samców.
Czy możemy pozbyć się tego zapachu? Możemy, przez usunięcie tłuszczopotu w kąpieli o temperaturze ok. 40 stopni C, albo np. dodając do kąpieli mydła. Dzisiaj mogą to być także różne detergenty. Uzyskamy w ten sposób wełnę odtłuszczoną, pozbawiona naturalnego smarowidła. I tu należałby się zastanowić, jakie runo jest nam potrzebne. Bo np. do przędzenia wspaniałe jest runo tłuste, nie pozbawione tłuszczopotu, albo, jak ja to nazywam, runo półtłuste, czyli wtedy dawkujemy odpowiednio detergent w kąpieli, żeby usunąć jedynie część tłuszczopotu. Nawiasem mówiąc przędzenie suchego runa jest  mało ciekawe. Tłuste palce i wrzeciono lepiej mi odpowiadają.

Kał i mocz. Owca, podobnie jak większość innych roślinożerców, nie kontroluje momentu i miejsca wydalania kału, i moczu. U owiec dzikich lub żyjących w warunkach  wolnego chowu, na nieograniczonej przestrzeni, małe jest prawdopodobieństwo, że zwierzę ułoży się na niedawno wydalonym kale. Na ograniczonym wybiegu jest to normalne. Jeśli owca jest zdrowa, to jej kał ma postać suchych nie brudzących "bobków". Żeby taki bobek nie rozmiękł w moczu, owce utrzymuje się na głębokiej ściółce, grubej warstwie suchej słomy, która działa jak gąbka, odprowadzając mocz i wodę, i w ten sposób nie dopuszcza do utrzymywania wilgoci w górnej warstwie ściółki.
Spodziewajmy się więc, że w runie spotkamy się z takim bobkiem, który uczepił się końca włosa. Nie powinniśmy natomiast zetknąć się z włosami zlepionymi kałem, bo to by świadczyło o tym, że owca miała np. biegunkę, albo wybrudziła się kałem innej chorej owcy. 
Zabrudzeń odchodami pozbywamy się łatwo. Wystarczy namoczyć runo w dużej ilości chłodnej bądź letniej wody i zostawić je w tej kąpieli na dzień, dwa.  Po czym zlewamy brudną wodę i runo zalewamy ponownie. Ten proces powtarzamy do momentu, aż woda stanie się wyraźnie czysta, nie w kolorze bobkowej zupy, a resztę dopierzemy później, w przędzy lub gotowym wyrobie.
Czytałam też w internecie, że jeszcze nie tak dawno, bo w pierwszej połowie XX wieku, myto owce w rzekach, jeziorach, głównie owce ras prymitywnych. Nie wiem jak wychodziło to owcom na zdrowie, bo mokra owca raczej długo schnie, ale teraz takiego zabiegu się nie stosuje. Rozwój przemysłu wszystko ułatwił, jak mechaniczne pranie wełny, a poza tym hoduje się coraz więcej szlachetnych owiec o gęstym runie, źle wysychającym.
Złuszczony naskórek. Tutaj muszę przyznać, że najbardziej się tego obawiam. Dlaczego? Złuszczony naskórek u zdrowej owcy ma postać drobnych płatków, prawie niewidocznych gołym okiem, które z suchej wełny łatwo wydostają się, wypadają na zewnątrz. Bardziej tłuste fragmenty możemy zawsze wypłukać. Problem pojawia się wtedy, gdy naskórek ma postać płatów i strupów, co świadczyłoby o przebytej przez owcę chorobie skórnej. Jeśli było to jakieś podrażnienie skóry, to pół biedy. A jeśli była to grzybica lub nie daj boże świerzb? Możemy wcale nie dostać od hodowcy informacji na ten temat. W tej sytuacji mamy dwa wyjścia, albo pierzemy runo w gorącej wodzie z mydłem czy innym detergentem i mówimy lanolinie pa pa, albo po prostu od razu pozbywamy się go. Jeśli decydujemy się na pranie, to bez tarcia czy ugniatania i nagłych zmian temperatury płukanki, ponieważ wełna od razu nam się sfilcuje. Możemy też nie stosować w tym przypadku mydła zasadowego i zastąpić go zwykłym detergentem (np. szampon, taki najtańszy).
Resztki roślinne. Zabrudzenia roślinne pochodzą głównie z pastwisk i paśników. Jeśli chodzi o słomę ze ściółki, to jest ona bardzo szybko ubijana ciężarem owcy, a sama owca kładzie się na brzuchu i nie zanieczyszcza wełny na bokach i grzbiecie. 
Ogromnym problemem mogą być natomiast rośliny na pastwiskach, a więc oset, plewy jęczmienne,  łopiany, uczepy, kukliki, z zaczepami przy nasionach, które usunąć jest bardzo trudno, by nie powiedzieć niemożliwe. Nad takim obłożonym runem nie ma co wylewać łez, tylko je po prostu wyrzucić.
Paśniki to także źródło zabrudzeń runa. Podczas pobierania pokarmu cząsteczki paszy osiadają na głowie i karku oraz części grzbietu owcy. Dzieje się tak, gdy paśniki nie są dostosowane do wysokości zwierząt. Trudno jednak wymagać, by w hodowli, gdzie są jednocześnie jagnięta i dorosłe owce różnej wielkości, w oborze stały paśniki o różnych wysokościach, a owce będą jadły z odpowiednich dla nich paśników. Dla porównania duży polski merynos będzie potrzebował wysokiego paśnika, a niższego wrzosówka. Jagnięta natomiast zawsze będą za niskie do paśnika dla owiec dorosłych i w ich runie będzie najwięcej zabrudzeń w postaci siana czy słomy. Poniżej przegląd polskich ras owiec:


Białogłowa owca mięsna


 Cakiel podhalański

 Corriedale

 Owca czarnogłówka

 Owca kamieniecka

 Owca kołudzka

 Merynos polski odmiana barwna

 Merynos polski w starym typie

 Merynos polski

 Owca mleczna
 Odmiana barwna polskiej owcy górskiej








 Odmiana uhruska polskiej owcy nizinnej
 Odmiana żelaźnieńska polskiej owcy nizinnej
 Owca wrzosówka
 Polska owca nizinna
 Owca pomorska
 Owca SCP
 Owca świniarka
 Owca wielkopolska  
 Owca olkuska 
Nie spodziewaliście się, że w Polsce mamy tyle ras rodzimych, prawda?
To nie wszystkie, bo jest jeszcze kilka innych, jak polska owca plenno-mięsna 08, polska owca plenna 09, odmiana owcy Dorset wyhodowana w kraju. Nie piszę tu o rasach importowanych.

Należy jeszcze wspomnieć o tym, że istnieje w Polsce program ochrony zasobów genetycznych owiec, który obejmuje obecnie 13 rodzimych ras. Należą do nich owce o wełnie mieszanej, do których zaliczamy cakla podhalańskiego, polską owcę górską odmiany barwnej, świniarkę i wrzosówkę; owce merynosowe (merynos w starym typie, merynos barwny); owce nizinne (owca wielkopolska, korideil, owca uhruska i żelaźnieńska) oraz owce długowełniste (owca pomorska, kamieniecka i olkuska). W 2013 r. w Instytucie Zootechniki PIB podjęto prace nad programem ochrony rasy polska owca pogórza.*

 Polska owca pogórza

Wróćmy jednak do zabrudzeń runa.
Piasek i błoto znajdziemy raczej rzadko w runie, ponieważ owce pasą się na porośniętych trawą łąkach. Jednak jeśli takie pastwisko, albo wybieg są wygryzione i wydeptane do gołej ziemi, to w naszym runie może pojawić się i takie zanieczyszczenie. Usuniemy je dość łatwo. Wystarczy dobrze wytrzepać i wyczesać runo na grzebieniach. I prawdę mówiąc, to od tego powinniśmy zacząć przygotowanie naszego runa do dalszej obróbki. Piasek potrafi nieźle uszkodzić i zgrzeblarkę, i samo runo. Zaschnięte błoto wraz z piaskiem możemy z łatwością usunąć w chłodnej kąpieli bez detergentów, by nie usunąć przy tym lanoliny. Jeśli chodzi o lanolinę, to warto wspomnieć, że runo owiec długo przebywających na pastwiskach w deszczu, bez możliwości schronienia, często pozbawione jest warstwy ochronnej tłuszczopotu i staje się kruche, mocno osłabione.
Co możemy jeszcze znaleźć w runie? Bardzo często niestety dostaniemy runo z tzw. przystrzyżynami czyli powtórnymi cięciami, z ang. second cuts. Przystrzyżyny powstają wtedy, gdy strzygacz za pierwszym cięciem zestrzyże włosy runa w części ich długości, a potem ponownie w tym samym miejscu, lecz już bliżej skóry.Wtedy w runie mamy mnóstwo kępek krótkich włosów, które nie zwiążą się w przędzę czy nawet filc. I znów kłania nam się rozwój przemysłowy. Dawniej nie było tego problemu, bo strzyżono owce za pomocą nożyc na krótkim odcinku. Dzisiaj jednak króluje maszynka elektryczna. Prawidłowo strzygacz powinien za każdym ruchem ręki wykonać tak strzyżę, by ostrzyc pas runa przy samej skórze, nie powodując zranień owcy. Owce ostrzyc trzeba dla zdrowia, dla higieny zwierzęcia oraz polepszenia jakości  i wyglądu włosa. Na szczęście przystrzyżynę możemy łatwo wytrzepać czy wyczesać.

I chyba już ostatnia rzecz, o której wiem i należy wspomnieć, to farba do znakowania owiec w różnych celach (np. moja przyjaciółka znakuje owce różnymi kolorami do zawodów pasterskich). Mówimy tu o małej partii wełny. Najlepiej jest od razu oddzielić taką wełnę od reszty i uznać ją za odpad.

Napisałam chyba o wszystkich zabrudzeniach, choć nie jestem pewna, jednak nic więcej mi do głowy nie przychodzi.

Kończąc ten fragment dodam kilka uwag. Jeśli jesteśmy bardzo uparci i nie chcemy kupować przemysłowej czesanki, a możemy kupić, dostać runo prosto od owcy, to w nasze ręce wpadnie taki materiał, który opisałam powyżej. Nie jest to jednak jakaś tragedia. Runo jest różnie zanieczyszczone. Oddzielamy to najbrudniejsze i pierzemy osobno. Bardziej czyste runo, w zależności od naszych upodobań czy potrzeb, możemy uprać w delikatniejszej kąpieli, lub przeznaczyć od razu do przędzenia i uprać w wykonanym zwoju lub gotowym wyrobie. Jeśli potrzebujemy wełnę do wypełnienia między tkaninami albo, np. poduszki, to po prostu pierzemy ją w ciepłej kąpieli z dodatkiem detergentów, by usunąć tłuszczopot, bo ten jest po prostu zbędny w takim wypadku, a właściwie bardzo niebezpieczny, bo pozostawiony może stwarzać zagrożenie chorobowe. 

A teraz trochę teorii o właściwościach i jakości wełny oraz jej podziałach.

Wszyscy zapewne wiemy, że wełna ma wiele cennych zalet, między innymi:
  • znikome przewodnictwo ciepła, właściwości termoizolacyjne i grzewcze, 
  • wchłania pot i z tego względu wykorzystuje się ją jako poduszki i koce,
  • może utrzymywać stałą temperaturę człowieka, 36,6 stopni C,
  • utrzymuje suchą skórę człowieka, więc nie rozmnażają się bakterie,
  • ma właściwości dźwiękochłonne.
Z tych powodów wełna jest podstawowym surowcem do produkcji najwartościowszych tkanin oraz jako dodatek do tkanin z włókien syntetycznych. Poza tym wełna, to materiał wysokiej jakości. Ubrania z niej wykonane będą wyglądały jak nowe, nawet po kilku praniach, a do tego będą nas grzały. Odzież z wełny jest przewiewna i nie powoduje pocenia się. 

Uważa się, że najlepsza jakościowo jest wełna merynosów, ponieważ ma dużą zawartość naturalnych tłuszczów i trudniej się brudzi, a ewentualne zabrudzenia można łatwo usunąć. Wełna merynosów jest miła dla skóry i nie gryzie, więc małe dzieci mogą ją nosić.  

Jest to materiał naturalny ulegający biodegradacji. 

Wełna posiada właściwości zdrowotne, toteż noszenie wełnianych rzeczy może pomóc przy leczeniu niektórych chorób. 

Ze względu na strzyża rozróżniamy wełnę na: 
  • jednolitą, która składa się wyłącznie z włosów puchowych (merynosa), lub także z włosów przejściowych,
  • mieszaną, która składa się z trzech rodzajów włosów - puchowych, przejściowych oraz rdzeniowych (wełna owiec ras prymitywnych, wrzosówek i polskiej owcy górskiej).
Ze względu na rasę owcy dzielimy wełnę na:
  • cienką, pozyskiwaną jedynie od merynosów,
  • średnią,
  • grubą.
Wełnę średnią i grubą pozyskujemy od owiec długowełnistych, np. rasy kent, texele, polskich owiec nizinnych i długowełnistych.
Owce szlachetne i uszlachetnione o wełnie jednolitej, mają okrywę włosową zamkniętą lub półotwartą a owce prymitywne – otwartą.

Żeby uzyskać wełnę dobrej jakości, hodowca powinien chronić ją na owcach przed wszelkimi zabrudzeniami (pasza, siano, kurz, piach, rośliny czepne, itp.), uszkodzeniami mechanicznymi i przed zjawiskiem zażółcenia.
Zażółcenie wełny jest poważnym problemem w przemyśle włókienniczym, ponieważ taka wełna nie nadaje się do farbowania na jasne, pastelowe kolory.
Wełna owcza przeważnie ma kolor jasnokremowy, a u niektórych ras jest pigmentowana (barwna). Żółtawe zabarwienie wełny potnej zanika po usunięciu tłuszczopotu i brudu podczas prania. Jest to zabarwienie w wyniku zawartości w tłuszczopocie barwnika zwanego lanauryną, będącego pierwotną wydzieliną gruczołów potowych i rozpuszczalnego w zimnej wodzie. 
Jednak istnieje też zażółcenie wełny, którego nie usuniemy podczas prania. Może być ono spowodowane czynnikami genetycznymi jak i warunkami środowiskowymi. Zażółcenie powoduje zarówno tłuszcz jak i pot owcy. Pot jest wydzieliną gruczołów potowych, które w okresie ciepłej i wilgotnej pogody wytwarzają barwnik mogący przyczyniać się do zażółcenia wełny. Jeśli w wełnie jest duża zawartość tłuszczu, to zabezpiecza on przed tym zjawiskiem. W każdej jednak wełnie owiec występuje bogata flora bakteryjna, która przy wysokiej temperaturze i wilgotności może powodować zażółcenie, brązowienie, szarzenie, a nawet zielenienie wełny. 
Wiele do powiedzenia ma hodowca, który powinien utrzymywać w pomieszczeniach owczarskich właściwą wentylację, by zachować suche powietrze i temperaturę. Stosować pasze o odpowiednim składzie, ponieważ zły skład może wpłynąć na wydzieliny gruczołów łojowych. Nie strzyc owiec, gdy ich wełna jest mokra. Przestrzegać wiele zasad dokonując strzyży, takich jak:
  • dokonywać strzyży jak najbliżej skóry i równomiernie, nie powodując przystrzyżyn,
  • uważać, aby runo zostało zdjęte z owiec w całości, co ułatwia sortowanie wełny,
  • nie dopuszczać do zamoczenia i zabrudzenia runa,
  • nie zacinać i nie kaleczyć skóry owiec,
  • skaleczone miejsca natychmiast dezynfekować,
  • każde runo należy rozłożyć oddzielnie celem przesuszenia, by usunąć nadmiar wilgoci,
  • nie wkładać runa bezpośrednio po strzyżeniu do worków, ponieważ może się zaparzyć, zapleśnieć, samozagrzać i stracić na swej wartości.
Czy o wszystkim napisałam? Nie wiem. Może się okazać, że ten post będzie się rozwijał.
I post będzie się rozwijał, ponieważ niedługo pojawi się trochę historii o wełnie i tkactwie wszelakim.

Źródła:
1. http://bib.ge/sheep/sheep_breeds_open.php?id=5197
2. Polski Związek Owczarski PZOw, http://www.pzow.pl/rasy-owiec.html
3. Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, http://odr.pl/, Strzyża owiec oraz pielęgnacja wełny, Jan Szczypiń, 10.02.2016
* Wiadomości Zootechniczne, R. LII (2014), 4: 11–17, Polska owca pogórza – program ochrony
zasobów genetycznych zwierząt Aldona Kawęcka, Jędrzej Krupiński, Jacek Sikora Instytut Zootechniki Państwowy Instytut Badawczy, Dział Ochrony Zasobów Genetycznych Zwierząt, 32-083 Balice k. Krakowa, 
https://wz.izoo.krakow.pl/files/WZ_2014_4_art02.pdf