Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sprzedaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sprzedaż. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 marca 2024

Lniane ściereczki

Len to dla mnie nowe włókno. Zupełnie inne niż wełna, która jest miękka i rozciągliwa. Len jest sztywny, nierozciągliwy, twardy i chyba nie lubi krosna. Naciągnięcie na tylny wał jest nie lada wyzwaniem, a wiązanie osnowy na przedniej belce to już koszmar. Przy lnie każdą czynność trzeba wykonywać w skupieniu. Kiedy wreszcie uporałam się z osnuciem krosna, doszłam do wniosku, że len trzeba po prostu zrozumieć i z takim podejściem zaczęłam tkać. I nagle mnie olśniło. Len to natura, prosta i przyjazna. Od wieków z lnu tkano płótna na ubiory i tkaniny domowe. Jest włóknem niealergicznym, przepuszcza powietrze, szybko schnie, jest zdrowe dla ludzkiego ciała. Gdy tkam i dotykam powstały materiał, czuję jego przyjazną naturę. Bardzo się cieszę, że wreszcie zdecydowałam się na tkanie lnem. To jest przecież podstawowe włókno dla każdego tkacza.

Ściereczki są proste, bez wzorów, w kolorze białym i naturalnym. Elementem zdobniczym są tylko paseczki na krańcach ściereczek. Takie są najpiękniejsze. 

Tkając nie dobijam wątku zbyt mocno. Chcę by po praniu tkanina była miękka. Jeśli będę bić mocno, z dużą siłą, wątek będzie za gęsty i wtedy tkanina będzie sztywna, nawet po praniu.

Muszę tu dodać jedną ważną myśl. Za każdym razem, gdy tkam na swojej starej Glimakrze, kocham ją coraz bardziej. Jestem zachwycona tym krosnem.








 

sobota, 6 stycznia 2024

Szal z alpaki i jedwabiu z pereborami (na sprzedaż)

 

Od Nowego Roku zaczęłam tkać rzeczy, które będą sprzedawane na ludowych jarmarkach. Namówiła mnie do tego koleżanka, która twierdzi, że powinnam wystawiać swoje prace i sprzedawać. Uważa, że są ludzie, którym będzie się podobało moje tkactwo i będą kupować moje prace. W końcu to ona mnie znalazła mnie w internecie, właśnie dzięki mojej odmienności w tkaniu i oryginalności. Dałam się namówić i teraz czeka mnie ogrom pracy, jak mówi moja przyszła synowa "hard work" i trzyma za mnie kciuki. Ona też uważa moje prace za piękne i oryginalne, a będąc u mnie na Święta Bożego Narodzenia wzięła mój ostatni szal, bo jest śliczny. Nawiasem mówiąc, gdy zdejmowałam go z krosna, od razu pomyślałam o niej i byłam pewna, że mi go zabierze przy nadarzającej się okazji. Cieszę się, że moim dzieciom podoba się to, co tkam.

Na zdjęciu jest początek szala ze wzorem inspirowanym na pereborach nadbużańskich i włodawskich. Na zdjęciach poniżej jest gotowy szal.