Moje pierwsze próby z wrzecionem podpartym w stylu rosyjskim.
To wrzeciono, tancerka jak je nazywam, wiruje bardzo płynnie i szybko, a widoczne słoje drewna znikają. Wtedy mam wrażenie doskonałości tego wrzeciona, ale jednocześnie odczuwam potrzebę bycia bardzo delikatną wobec niego, by nie stracić uroku magii piękna. To jest jak narkotyk, wciąga i uzależnia. Czuję się połączona z tym wrzecionem, gdy wiruje i przekazuje mi swoją wiedzę tajemną. Czyż wrzeciono nie pochodzi od różdżki wróżki, maga? Mogę je porównać do pięknej baletnicy w piruecie, gdy kręci nić z niebiańskich chmurek. Raz jest to śnieżna biel lub błysk porcelany. Innym razem światło płomieni z pigmentem purpury, lub głęboki granat nocy miejscami przyprószony błyskiem gwiazd. Albo wiosenna zieleń z pąkami chabrów i maków na tle uśmiechniętych do słońca polnych kwiatków. Gdzie nie gdzie mrugnie okiem róża, a nagietki będą się kłaniać kroplom rosy. To naprawdę inny świat.
Od dwóch dni biorę udział w konkursie MirkwoodArts i kręcę na wrzecionach wełnę, którą potem wykorzystam podczas tkania sukna na kurtkę. W tym zadaniu biorą udział wszystkie moje wrzeciona. W konkursie można wybrać wrzeciono lub inne nagrody. Zawsze warto spróbwać, tym bardziej, że wygrałam już w poprzednim konkursie piękne wrzeciono Orion. Nie mogę się doczekać, by wziąć je do ręki.
Pierwsze próby konkursowe:
Na wrzecionach podpartych bardzo szybko kręcę nić. Metoda longdraw dodatkowo przyspiesza cały proces, bo nić praktycznie wyciąga się sama i skręca. Brakuje mi tylko ręki, mogłabym mieć trochę dluższą do tej pracy. Najważniejsze jest jednak to, że mogę bez problemu oglądać filmy, robić dwie rzeczy na raz.